Uratowalem płód przed aborcją

Uratowałem żywy płód przed aborcją w wyniku pomyłki doktora medycyny.

Dowód mojego jasnowidzenia:

Uratowałem żywy płód przed aborcją w wyniku pomyłki doktora medycyny.

Pewna Pani w 6 tygodniu ciąży poszła do ginekolog dr Winiarskiej na ul.Wincentego Pola, we Wrocławiu, która to lekarz zrobiła jej USG i zdiagnozowała i oświadczyła, cytuje

"płód jest martwy i musi go usunąć",

i wypisała jej skierowanie do szpitala na aborcje, aby usunąć "martwy płód", według jej lekarskiej opinii.

Dowód - dokument skierowania na usunięcie ciąży, załączony na dole, plus USG po prawej stronie.

Skierowanie wypisała doktor medycyny - to dowód wstydu lekarza, to dowód oczywistej pomyłki lekarki.

Lekarka powiedziała, że "dla pewności niech przyjdzie jeszcze raz na badanie, za kilka dni", ta Pani przyszła jeszcze raz i doktor nauk medycznych zrobiła drugie USG płodu, i potwierdziła swoją wcześniejszą diagnozę, że "płód jest martwy i lekarz musi dokonać aborcji płodu w szpitalu".

Dowód - drugie badanie USG - załączone na dole.
Dowód - skierowanie na aborcje.

Ze smutkiem ta Pani mi to opowiedziała, ja powiedziałem jej, że "jestem lepszy od maszyny USG", i wszystko będzie dobrze, że będzie to chłopiec, oczywiście dziecko (płód 6 tygodniu) żyje aby się nie martwiła, a dla pewności jak mi nie wierzy, niech idzie do innego ginekologa, tylko nie do tej samej. Poszła do innego i inny także z tytułem doktora medycyny stwierdził odwrotną opinie...., że "płód żyje, bije serduszko, i jest dobrze".

Uwaga, płód nie został usunięty, i dziecko żyje, tak jak przepowiedziałem to chłopiec,

Dziś chłopiec ma 3,5 lat i wzrost 107 cm.

A to jej skierowanie na aborcje.

Do góry